Semiramide - 2012-02-01 11:52:20

Ratownik: Em... Kim ty jesteś? I czemu sie do mnie zwracasz? Ah... Pewnie chodzi Ci o prace tutaj? Tak, można tu pracować... Robisz co chcesz... Idziesz na monitoring, jesteś ratownikiem, sprzątasz... Możesz tu pracować w środy, piątki i soboty. Możesz dostać od 50 do 450$ Tylko... Nie nawal... Papa!

Yuki - 2012-02-01 20:18:51

Pływalnia dzień 1.

Yuki jak zwykle przyszła do pracy z bananem na twarzy, wiedziała co ma zrobić, poprzedniego dnia kierowniczka wszystko jej objaśniła. Najpierw podeszła do każdego śmietnika znajdującego się w budynku i wyniosła śmieci na zewnątrz do specjalnego pojemnika na nie, oraz założyła nowe worki na śmieci do kubłów. Potem podeszła do basenu z lodowymi pokemonami, była przebrana w strój kąpielowy, toteż wskoczyła do niego. W zbiorniku wodnym były 3 Dewgong’i i 2 Seel’e. Zaczęła z tymi stworkami trenować szybkość, poprzez pływanie od jednego końca z basenu do drugiego, zrobiła tak z nimi około 20 razy. Po czym wzięła specjalną karmę dla lodowych typów i nakarmiła pokemony, oraz lekko umyła i wyczesała. Następnie w każdym z 4 basenów wymieniłam filtry ze starych na nowsze. Zrobiwszy to poszłam do sklepiku basenowego i wyręczyłam w sprzedawaniu napojów i jedzenia sklepikarke, siedziałam w budce z 2 godziny, było mało klientów, tylko 5 dzieciaków i 3 dorosłych. Gdy zakończyłam sprzedać, wróciłam na tereny basenów. Tym razem usiadłam na krześle ratownika i pilnowałam kąpiących się ludzi. Kilka razy interweniowałam, ponieważ 2 chłopców topiło się nawzajem lub za bardzo chlapali innych gości basenu. Potem było już dość spokojnie, poprowadziłam nawet aerobik wodny dla starszych pań. Lecz o godzinie 14:30 zdarzył się wypadek, dziewczynka poślizgnęła się i z głośnym pluskiem wpadła do basenu, tym samym się topiąc. Na szczęście natychmiastowo zareagowałam i wskoczyłam do wody, podpłynęłam i wyjęłam dziecko z wody. Położyłam ja na ręczniku i sprawdziłam tętno, następnie zastosowałam metodę usta-usta. To pomogło i dziewczynka odzyskała przytomność kaszląc wodą. Przybiegła jej matka i podziękowała mi za uratowanie jej pociechy. Pomyślałam, że warto było się uczyć pierwszej pomocy. O godzinie 18 wróciłam do domu, odbierając swoją pensje za pracę.

Pływalnia dzień 2 i 3

Region Johto. Violet city. Tym razem Yukane przybyła do regionu Johto w sprawie pracy. . Miała duży wybór, lecz najbardziej odpowiadała jej praca w pływalni. Na początek podeszła do każdego śmietnika znajdującego się w budynku i wyniosła śmieci na zewnątrz do specjalnego pojemnika na nie, oraz założyła nowe worki na śmieci do kubłów. Potem poszła do basenu z wodnymi pokemonami i pobawiła się z nimi przez kilka chwil, gdyś godzinę później umyła je, wypielęgnowała, oraz delikatnie wyczesała. Także poćwiczyła z nimi pływanie na szybkość wokół basenu i od końca jednego do końca drugiego. Po tym zajęciu poszła do schowka na przedmioty pływackie i je poukładała. Gdy pojawili się ludzie na pływalni, usiadła na mostku i obserwowała ich pilnując bezpieczeństwa. Podczas 3 godzin zdarzyły się tylko aż 2 wypadki, pierwsze z chłopcem który wskoczył na główkę i się prawie utopił, a drugie ze starszą panią, która skręciła sobie kostkę przewracając się na mokrej podłodze. W obu przypadkach zastosowała pierwszą pomoc. To zakończyło jej prace.

Ten sam region i to samo miasto… Młoda trenerka po raz kolejny przychodzi do pływalni, by zarobić pieniądze. Na początek poszła do sklepiku basenowego i poukładała tam napoje, jedzenie, oraz inne przedmioty, gdy pojawiali się klienci zastąpiła sklepikarkę i sprzedawała produkty przez 2 godziny. Kończąc tam pracę umyła mopem podłogę i wyszła w stronę szatni, w pomieszczeniu wyszorowała wszystkie szafki na błysk, wypolerowała podłogę, oraz podlała kwiaty jak i także dała nowe donice. W prysznicach również się pojawiła i wyczyściła je, tym samym naprawiła bojler aby nadal dawał ciepłą wodę. Tak jak poprzedniego dnia w pomieszczeniu gdzie znajdowały się przedmioty do pływania poukładała je. Potem poprowadziła razem z instruktorem aerobik dla kobiet, dzieci i starców. Na koniec wypolerowała wszędzie, a raczej w całym budynku pływalni podłogi. To zakończyło jej pracę.

Pływalnia 4 i 5

Region Unova. Stration City. Tym razem Yukane trafiła do całkiem nowego miejsca, gdzie miała pracować jako pracowniczka pływalni. Na początek musiała naprawić zjeżdżalnie w jednym z basenów, więc ruszyła tam ze ze skrzynką narzędzi i zaczęła majstrować przy niej. Po około 20 minutach owa rura, gdzie bawią się dzieciaki, była naprawiona. Potem w każdym z pięciu basenów srebrnowłosa wymieniła filtry, a na leżakach położyła ręczniki, aby ludzie mieli się w co wytrzeć. Poukładała również w składziku sprzęt pływacki, czyli "makarony", deski lub koła do pływania. Potem potrenowała szybkość z wodnymi oraz lodowymi pokemonami, także owe stworzenia dokładnie wypielęgnowała po zabawie. Ubrała je też w specjalnie przeznaczone dla nich ubranka wodoodporne. Następnie poszła do restauracji w pływalni i pomogła kucharzowi w jego obowiązkach, ugotowała kilka dań oraz wymyła wszystkie naczynia, później je układając na miejsce. Niestety musiała na tym zakończyć prace, gdyż musiała iść do drugiej, innej. Toteż zabierając od szefa wypłatę, odeszła w pośpiechu.

Następnego dnia, w tym samym miasteczku, srebrnowłosa trenerka o imieniu Yuki, wróciła dokończyć swoją prace w pływalni. Tak samo jak poprzedniego dnia, pomagała kucharzowi, poprzez mycie wszystkich naczyń, wytarła także ścierką i płynem do mebli wszystkie blaty i szafki, jak i kuchenną lodówkę. Po zakończeniu tego zadania poszła do kasy i sprzedawała karnety na basen, także obsługiwała sklepik sprzedając klientom jedzenie, picie lub sprzęt do pływania. Potem pobiegła do basenu z wodnymi pokemonami, były tam Seel, Spheal i Lapras. Zaczęła z nimi tak jak poprzedniego dnia trenować szybkość w wodzie poprzez opływanie zbiornika wodnego wzdłuż i wszerz. Wzięła obręcz i stworzenia przez nią skakały. Następnie całą trójkę umyła, wypielęgnowała oraz wyczesała, także się z nimi pobawiła w basenie. Na koniec razem z instruktorem na mostku kapitańskim pilnowali bezpieczeństwa ludzi w basenie, a potem poprowadzili aerobik dla starców, dorosłych i dzieci. tak zakończył się drugi dzień w pracy i Yukane z otrzymaną pensja wróciła do swego domu.


Prosiłabym o oddzielną wypłatę za każdy dzień, to znaczy... 2 i 3 oraz 4 i 5 złączyłam razem, ponieważ mało było w nich napisane. Toteż wypłata będzie za : 1 dzień, 2/3 dzień oraz 4/5 dzień xD

Semiramide - 2012-02-01 20:25:05

Oj Yuki, Yuki. xD Widze, że się bardzo postarałaś :3 Za 1 dzień dostajesz 450$, za 2 i 3 300$, a za 4 i 5, także 450$ Wszystko zostało dodane do twej KP :3

Ares - 2012-02-02 16:19:06

Dzień 1


Ruszyłem w stronę pływalni.Czytałem o niej w internecie, podobno można tam nieźle zarobić. Stanąłem przed budynek na którym widniał napis "Mokry Klapek"  a pod nim trochę mniejszy "Najlepsza pływalnia na świecie!". Cóż można powiedzieć, że nawet mnie to zachęciło. Wszedłem powolnym krokiem do Pływalni i poszedłem szukać kierownika. Po długiej wędrówce znalazłem drzwi z napisem "Dyrekcja". Dyrektor Jack siedział na swoim fotelu i czekał na pracowników. Podszedłem do niego.
Witam Pana, jestem Ares i przyszedłem zapytać się o pracę . Zauważyłem, że Jack miał zdziwioną minę. Zapewne dawno nikt tu nie przychodził.
- To jak, dostanę tę prace?. Ciekawiło mnie czy ją dostanę. Jack nie przemówił, lecz po jego minie wiedziałem, że to znaczy tak. Najpierw poszedłem wyczyścić basen. Musiałem przestawić Horsea Seadry i Kingdry  do mniejszego basenu. Teraz mogłem zacząć czyszczenie. Nie trwało to długo, nawet jeśli basen był duży. Teraz był czas na wprowadzenie z powrotem pokemonów. Wyrobiłem się do 18.00 i mogłem wrócić do domu. Uff, ale wyczerpujący dzień!

Dzień 2



Przyszedłem i zapytałem się o pracę.
-Dobrze, że przyszedłeś.Właśnie szukam pracowników!-powiedział kierownik-Zacznij od nakarmienia Dewgongów
.
-Dobrze!
Nie wiedziałem gdzie był basen z Dewgongami, więc zapytałem się jednego z pracowników.
-Skręć w prawo potem idź prosto aż do mostu, tam skręć w prawo i będziesz przy basenie.
Gdy doszedłem na basen zobaczyłem 5 Dewgongów bawiących się i jednego z dala od grupy, który miał między płetwami małego Seela.
Podszedłem do niego i uśmiechając się, powiedziałem:
-Proszę, masz tu trochę jedzenia
Rzuciłem Deewgongą garść jedzenia dla każdego.
Później poszedłem nakarmić Swanne.
Gdy zobaczyłem tą Swannę, zaniemówiłem!
Była tak piękna, że nie mogłem od niej oderwać oczu!
Wiedziałem jednak, że muszę ją nakarmić, więc podszedłem do niej i dałem jej garść karmy.
Na koniec musiałem nakarmić pięknego Milotica.
Milotic też był piękny, lecz nie działo się ze mną to co działo się gdy zobaczyłem Swannę.
Milotic był bardzo grzeczny, dał się nawet pogłaskać
Gdy skączyłem pracę, poszedłem do szefa po wypłatę i powiedziałem:
-Przyjdę w poniedziałek!

Dzień 3



Przychodzę do pracy, niestety spóźniony!
Szef się pyta:
Ares, czemu się spóźniłeś?!
Przepraszam, ale byłem zmęczony ponieważ dzisiaj nie spałem i postanowiłem uciąć sobie drzemkę.Położyłem się spać, a o 15.00 budzik nie zadzwonił!
Dobra, zmykaj umyć basen nr.5, dzisiaj przyjedzie do niego para Laprasów!
Ruszyłem w drogę do basenu nr.5 ze szczotką i mopem.
Gdy próbowałem zejść do środka basenu, wpadłem i wylądowałem na plecach.
Patrząc w niebo z chmur wyleciał dziwny ptak.
Widząc go, pomyślałem, że to chyba legendarny Ho-Oh!
Nie, to by było zbyt piękne!
Dobra, teraz muszę pracować!- pomyślałem i zacząłem dokładnie szorować cały basen.
Uff!Dałem radę, ten basen aż błyszczy!
Po chwili nadjechała ciężarówka z parą Laprasów.
Teraz poszedłem nakarmić Samurotta.
To był jeden z moich ulubionych pokemonów!
Podszedłem do Samurotta i dałem mu garść jedzenia.
Po Samurott, czekał na mnie Palpitoad.
-Chyba dzisiaj mam szczęście!Wszystkie pokemony z Unova!-powiedziałem.
Podszedłem do Palpitoada i dałem mu garść jedzenia, przy okazji go pogłaskałem.
-Dobra już tylko Swampert!
Podszedłem do Swamperta i dałem mu resztki jedzenia.
Tak skączył się mój drugi dzień w pracy.

Semiramide - 2012-02-04 14:55:05

Za każdy dzień dostajesz 350$ Wszystko dodane do KP :3

Kacwol7 - 2012-03-09 16:50:59

Pierwszy dzień - pierwsze wrażenia


Przyszedłem do pływalni. Był to pierwszy dzień mojej pracy więc postanowiłem, że zrobię ogromne wrażenie na moim szefie.
Zostałem zatrudniony na próbę więc moja praca tu zadecyduje nad moim zatrudnieniem.
Przebrałem się a raczej rozebrałem, i założyłem kąpielówki. Wyszedłem na basen i skierowałem na stanowisko ratownika. Wiedziałem, że mnie cały czas obserwują. Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Cześć to ty jesteś ten nowy? Tak, tak na pewno!
-Ja: Tak, a co? Kim ty tak właściwie jesteś?
Zapytałem lekko zdziwiony, że ta oto dziewczyna podeszła do mnie i zapytała mnie się czy jestem nowy... A tak wo gule to to nawet potwierdziła! Musi mieć dobre kontakty...
-Katie: Jestem Katie. I pracuje tu od 2 lat. Więc możesz się ode mnie wiele nauczyć.
-Ja: Hy... Jasne. A tak wo gule to jak ma na imię nasz szef?
-Katie: Szef? Khh...Khyhyhy.  Hahaha! Chciałeś powiedzieć szefowa! Ma na imię Klara! Uważaj na nią, ona nie jest zbyt miła...
-Ja: Ta. Dzięki za radę.
Powiedziałem po czym zwróciłem wzrok ku basenie. Woda nie była krystalicznie czysta... Pomyślałem, że dobrze by jej zrobiła wymiana filtra, ale to nie teraz. Teraz muszę pilnować by nikt nie robił nic groźnego na basenie czy nie zaczął się topić.
Po chwili ujrzałem coś dziwnego w wodzie...
-Ja: Co to jest???
Pomyślałem. A po chwili stanąłem. Był to Pokemon. A tym Pokemonem był Oshawott.
-Ja: Co??? Pokemony tu? Nie było mowy o tym, że będę pracował z Pokemonami! Eh... No ale nic. Chyba nic złego się nie stanie... Ale... Pokemony lubią towarzystwo innych Pokemonów, więc mogę się spodziewać ich więcej... Dobra. Czas wskoczyć do wody. Powoli się nudzę...
Wskoczyłem do wody zrobiłem kilka przepływów po basenie i wyszedłem... Ale nagle poczułem, że coś siedzi mi na ramieniu. Gdy zdjąłem to okazało się, że to ten sam Oshawott, którego widziałem wcześniej.
-Ja: No cześć mały. Coś ode mnie chciałeś?
-Oshawott: Fajny jesteś! Zostaniesz moim kumplem? Proszę!
-Ja: No... Czemu nie. Będzie fajnie. Znasz jakieś inne Pokemony stąd?
-Oshawott: Tak! Super! No i... Właśnie nie. Nikt mnie nie lubi. Ale najważniejsze,że ty mnie lubisz!
Porozmawiałem z Oshawott  i tak zleciał mi cały dzień na basenie. Na koniec Oshawott wrócił do wody. A wszyscy wyszli.

Drugi dzień-Zapoznajcie się, moi mili


Była Sobota. Czyli kolejny dzień na pływalni. Szybko podbiegłem pod wielki budynek. Wiedziałem, że jestem spóźniony. Zaraz po wejściu zobaczyłem kasjerkę Agatę. Była ona zrzędliwa i uparta.
-Agata: Spóźniłeś się.
Powiedziała szorstko.
-Agata: Co masz na swoją obronę?
-Ja: Piplupa w Plecaku(Piplup należy do kolegi który wyjechał na miesiąc).
Powiedziałem po czym położyłem plecak na podłodze, otworzyłem go, a z niego wyskoczył mały Piplup.
-Agata: A co ma piernik do wiatraka?
-Ja: Sama zobaczysz...
Powiedziałem z szatańskim uśmiechem. Wszedłem na basen, a tak właściwie do przebieralni rozebrałem się, założyłem kąpielówki i wyszedłem na basen z małym Piplupem. Ona zaraz wskoczyła do wody, a ja za nią.
Kto powiedział, że nie mogę mieć przyjemności? Potem wyszedłem lecz Piplup została w wodzie. I dobrze tylko by mi przeszkadzała na lądzie. Niech popływa i zapozna się z tutejszymi. A co do tutejszych... Gdzie Oshwott? Wszedłem na wierzę, a tak właściwie wysookie krzesło ratownika i rozejrzałem się po basenie. Nigdzie go nie było. Jedynym Pokemonem na widoku była moja Piplup.
-Ja: No. Ciekawe jak się zachowają wobec siebie gdy się poznają.
Pomyślałem po czym usłyszałem:
-Katie: No, no, no. Kogo my tu mamy? Spóźnialskiego!
-Ja: Daj spokój Katie! W zamian za moje spóźnienie przyniosłem mojego Piplupa.
-Katie: Pi... Pip... Piplupa?! Nie gadaj! Piplupy tutaj są bardzo rzadkie! Nie możliwe, że masz Piplupa!
-Ja: Piplup! Chodź do mnie!
-Po chwili przybiegł do nas mały mokry pingwinek.
-Katie: Och! Co za słodziak! ... No dobra jesteś usprawiedliwiony! Ale pod jednym warunkiem! Będziesz codziennie przynosił tu Piplup! Bo jak nie...
-Ja: Dobra, dobra! Nie martw się!
Naglę usłyszeliśmy jak coś wyskakuje z wody. Przewraca Piplup i biegnie w moją stronę. Poznałem w tym czymś znajomą sylwetkę... To Oshwott!
-Ja: Cześć Oshawott !
-Oshwott: Borgal!
-Piplup: Ej! Uważaj jak chodzisz!
-Oshwott: Chodzę jak chcę! To mój basen!
-Piplup: Wcale, że nie! Basen jest publiczny, co oznacza, że jest własnością wszystkich, geniuszu!
-Ja: Spokojnie! Nie kłóćcie się!
-Katie: Tak! Borgal ma rację! Przestańcie!
Piplup i Oshawott : Przepraszamy...
Powiedzieli równocześnie po czym popatrzyli się na siebie. Odwrócili się i każdy z nich poszedł na inną stronę basenu.
Katie: Ech! To miłość!
-Ja: Tak sądzisz?
-Katie: To widać od początku!
-Ja: Może i masz rację. Dobra dość gadania! Bierzmy się do pracy!
Powiedziałem po czym rozejrzałem się po basenie. Nikt się nie topił i nie działo się nic strasznego. Cały dzień przebiegł bez problemowo.
-Ja: Eeee! Łatwa robota!
Pomyślałem.
Powoli zbliżały się godziny zamknięcia basenu. Zszedłem z ''wieży'', jak to ją nazywam i zawołałem Piplupa. Razem z nią przyszedł Oshawott . Chyba już się pogodzili. Pożegnali się, po czym, Oshwott - wskoczył do basenu a Piplup poszła ze mną do przebieralni. Przebrałem się i wychodziłem już z budynku kiedy zatrzymała mnie Agata.
-Agata: Coś ty taki zadowolony? Nie oberwałeś?
Ja: Już ci mówiłem. Piplup załatwiła sprawę!
Powiedziałem po czym wyszedłem. Reakcją Agaty było ogromne zdziwienie. Gdy byliśmy ok. kilometr od basenu z plecaka wyłoniła się Piplup która powiedziała:
-Piplup: Ale jej dowaliłeś.
Kiwnąłem do niej głową i zaśmiałem się, po czym nie zwlekając pobiegłem do domu.

Kacwol7 - 2012-03-09 18:14:52

Dzień Trzeci  Pierwsze, prawdziwe wyzwanie

-Ja: Nienawidzę poniedziałków!
Powiedziałem szeptem idąc do pracy.
-Ja: Nie wyspałem się! Nie mam siły na nic! I jeszcze mam iść do pracy!
Byłem zdenerwowany na maksa! Tak samo jak Piplup, który wiercił się w moim plecaku. Nie wiem czemu, ale chyba wstała lewą nogą.
Powoli dochodziłem do budynku w którym był basen. Sprawdziłem tablicę ogłoszeń i okazało się, że dziś jest wielki pokaz Pokemonów! Będą tam przeróżne wodne Pokemony! Od razu poprawił mi się nastrój. Wbiegłem do budynku i prosto do przebieralni. A z niej na basen. Był na nim tłum ludzi więc skierowałem się prosto na ''wieże''. Skierowałem mój wzrok ku wodzie z której właśnie wychodził .
-Oshawott: Cześć Borgal! Cześć Piplup!
-Ja i Piplup: Cześć Oshawott!
-Oshawott: To moje pierwsze zawody na basenie! Bo wiesz? Wielki Pokaz Pokemonów to: wyścig, pokazy koordynatorskie i pokazy trenerskie w jednym!
-Ja: Och! Super! A czy wyścig dotyczy wszystkich Pokemonów które znajdują się na basenie?
-Oshawott: Ależ oczywiście! Każdego! Nawet mnie! A może ty Piplup weźmiesz w nich udział co?
Piplup popatrzyła się na mnie błagalnym wzrokiem o pozwolenie. Ja tylko kiwnąłem jej głową na TAK.
Obydwa Pokemony strasznie się cieszyły. Ok. pól godziny później rozpoczął się wyścig. Startowały w nim następujące Pokemony: Mudkip, Magikarp, Piplup, Oshawott i zwycięzca ostatnich zawodów: Palpitoad .
Pokemony popatrzyły na siebie złym wzrokiem i nagle... Ggwwwiiiiizzzzddddd! Pokemony ruszyły! Jak chyba każdy przypuszczał naprzód wysuną się Polipoad, zaraz zanim Oshawott i Piplup.
-Ja: Słyszałem, że Polipoad używał...
-Katie: Ataków w ciągu wyścigu co jest niedozwolone??? Tak. Ale nikt oprócz mnie tego nie widzi...
Popatrzyłem się na Katie a po chwili znów na basen. I właśnie w tej chwili Polipoad użył Bąbelków! Były prawie niewidoczne po mieszały się z pianą, którą tworzyła prędkość Pokemonów w wodzie! Oshawott oberwał przez co zsuną się na #4 miejsce, zaraz za Mudkipem. Tylko ja, Katie i Piplup to zauważyliśmy. Tak, dobrze myślicie. Piplup gets mad! To oznacza tylko jedno! Piplup przez swoją wściekłość ma wygraną w kieszeni! Mocno przyspieszyła! I... Meta! A wygrywa... Piplup! O kilkadziesiąt centymetrów! Następne są zawody Koordynatorskie. Przebiegły bezproblemowo a wygrała jakaś Jenny. Teraz zawody Trenerskie. W samym środku nich zauważyłem, że jakieś dzieciaki zaczęły się popychać obok wody i... Jedno wpadło! Nikt tego nie zauważył tylko to drugie próbowało wyciągnąć to co wpadło przez co ono też wpadło do wody  Akurat walczyły: Starmi ze Staryu. Szybko wskoczyłem do wody i płynąłem po maluchy. Zaraz za mną płynęły ciekawskie dwa Pokemony: Piplup i Oshwott. Złapałem dzieciaki i wypłynąłem na brzeg w tej samej chwili co walka się skończyła. Wszyscy popatrzyli się na mnie i leżące obok mnie dzieci. Były tylko mokre i nic poważnego im się nie stało.
-Ja: Następnym razem bawcie się z dala od wody OK?
-Dzieci: Tak proszę pana!
Ich matka podziękowała mi a ja dumnie wróciłem na krzesło i usiadłem. Potem rozpoczęło się przystąpienie nagród. Piplup, Jenny i chłopak o imieniu Stan dostali złote medale!
To było ostatnie ciekawe wydarzenie tego ciężkiego dnia. Gdy wszyscy wychodziliśmy wszyscy mi pogratulowali odwagi po czym się rozeszliśmy do domów.

Yuki - 2012-03-09 21:02:32

Zarabiasz 300zł.

Kacwol7 - 2012-03-10 15:32:57

Przeglądałem w internecie ogłoszenia na temat pracy, bo chciałem trochę zarobić. I w końcu znalazłem ogłoszenie za nieźle fajną sumkę, i które mi bardzo pasuje. Poszedłem do pływalni im. Suicune i od razu napotkałem szefa. Zapytałem szefa:
-Dzień dobry, czy mogę tu podjąć pracę?
-No dobrze, ale na początek dam ci listę zajęć na dziś.- odpowiedział po czym podał mi listę i poszedł.
Przeczytałem tą listę i omal co nie zemdlałem od tych zadań, a napisane było tak:


Lista zajęć na dziś:
1. Wypucuj wszystkie płytki(łącznie z tymi w basenach)
2. Wyczyść i nakarm pokemony
3. Wyczyść WC
4. Wlej świeżą wodę
5. Pozmywaj okna
6. Wyczyść rury
7. Posprzątaj magazyn.

Pomyślałem: no trudno jeżeli chcę mieć dużą wypłatę to muszę wziąść się do roboty od zaraz, bo przecież o 13:30 otwierają basen a jest 8:00. - Tak jak pomyślałem tak zrobiłem na początek wylałem wodę z basenów, żeby wypucować płytki. To pucowanie zajęło mi całą godzinę, ale się opłacało tak lśnią że można się w nich przeglądać. Następnie wyciągnąłem wszystkie pokemony, było tam kilka: Warotle, Krabby, Buizele , Oshawotty I był wielki Samurott  który chyba był przywódcą.Miałem problem z umyciem Samurotta i Buizeli, bo oni chyba nie chcieli się kąpać, ale udało mi się gdy ich nakarmiłem, i przy okazji resztę. Teraz idę wyczyścić WC. Gdy tam wszedłem o mało co nie zemdlałem tak śmierdziało, żeby to wyczyścić musiałem nałożyć maskę tlenową. Udało mi się to posprzątać choć już nie mam tchu. Idę żeby nalać wody i patrzę na zegar a tam są cyfry 10:00 więc sobie zrobiłem mały odpoczynek i zasnąłem. Obudziłem się jak była 11:00 a ja powiedziałem: Rany zaspałem jeżeli nie zrobię tego wszystkiego do otwarcia to wylecę! - krzyknąłem i gazem pobiegłem po sprzęt do zmywania okien. Znalazłem go po 5 minutach szedłem do okna żeby je umyć a tu nagle do mnie przychodzi mały Oshawott i się pyta: Osha, oshawott, osh(mogę ci pomóc) A ja mu odpowiedziałem:Jasne że tak, a dlaczego?- zapytałem się małego pokemona a on mi powiedział:Oshwott, oshawott, osha, wott, osha, oshawott(Bo moi koledzy nie pozwalają mi się z nimi bawić bo twierdzą że jestem jeszcze za mały.)- I się więcej nie odezwał. Zaczął mi pomagać użył wodnej broni żeby namoczyć okna, a ja ścierałem je szmatką. I tak wszystkie okna. A zjeżdżalnie umyliśmy ekspresowo i zostało jeszcze posprzątać magazyn. Magazyn posprzątaliśmy w ostatniej minucie. Mówię Oshawottowi że znowu spotkamy się w sobotę, i czekam na wypłatę od szefa.

Kacwol7 - 2012-03-17 08:46:17

Kiedy wszedłem do budynku Pływalni im.Suicune od razu skierowałem się do Jacka.
-Jack czy znajdzie się u Ciebie praca dla mnie?Bo wiesz chce uzbierać pieniądze na TM dla mojego pokemona.-Jack odparł.-Oczywiście zacznij od nauczenia Mudkipa i Psyducka pływania.-chłopak powiedział.-Oczywiście!-i od razu poszedł do Mudkipa i Psyducka.Rozmawiał z nimi długo.Bardzo długo ich uczył.Przy okazji dawał wskazówki,porady.Po trzydziestu minutach pokemony umiały już trochę.Więc mogły już sobie poradzić.Potem Borgal zgłosił się do Jacka o następną rzecz a on powiedział.-Możesz posprzątać baseny,kosze,podłogi,okna i podlać kwiatki.-chłopak od razu poszedł do basenu.Były one bardzo brudne.Sprzątał tam chwilę ale nareszcie skończył.Następnie poszedł wyczyścić i opróżnić kosze.Zrobił to bardzo szybko.Potem zaczął myć każde podłogi.Był bardzo zmęczony ale trzeba zarobić na TM.Skończył po dłuższej chwili ale był już bardzo zmęczony.Wtedy chwilę usiadł.Nagle zaczął myć okna.Chwilami siadał ale starał się to robić szybko i dokładnie.Kiedy skończył wziął wodę i zaczął podlewać kwiaty.Starał się nie ominąć żadnego.Potem przeszedł się po całym budynku zobaczyć czy niczego nie ominął a to co ominął to zrobił.Nagle podchodzi do niego Jack i mówi.-Hmm dobrze ci idzie, przed chwilą przyjechała ciężarówka z towarem do naszego sklepu.Jeśli możesz zanieś towar do sklepu.-Borgal od razu ruszył na zewnątrz po towar.Nosił wszystko.Starał się za jednym razem wziąć jak najwięcej.Kiedy skończył wszystko nosić poukładał wszystko na półkach.Starał robić to tak aby wszystko było na swoim miejscu.I podchodzi do Jacka.-Więc co teraz?-zapytał zdyszany.-Hmm noto teraz sprawdź prysznice czy wszystkie działają.-i chłopak pobiegł do prysznic.Akurat wszystkie działały.Przy okazji w przebieralni pozamykał szafki aby drzwi od szafek nie latały.I wytarł podłogę.Podchodzi do niej Jack i mówi.-Noto na tyle.Oto wynagrodzenie, proszę.-Borgal wziął pieniądze, wyszedł z budynku i ucieszony poszedł.

Cruss - 2012-03-17 09:34:14

Dzień 1.
Przychodzę na pływalnię i postanawiam zacząć pracę.
-Witam, mogę w czymś pomóc? - zapytałem Ratownika.
-Tak, za chwilę otwieramy więc, potrzebujemy kogoś kto napuści wody do basenu, oraz doda do niego olejki relaksujące.
-Nie ma sprawy zaraz się tym zajmę.
Od razu podbiegłem do głębokiej dziury zwanej ,,nienapełnionymbasenem'' i biorąc sporego strażackiego węża odkręciłem wodę i zacząłem wlewać owy związek chemiczny do basenu. Nie miałem pojęcia, że to tyle waży i będzie mnie tak rzucać po bokach. W połowie napełniania zauważyłem, że wąż urwał się od rury, która dostarczała mi wody, w tym wypadku, od razu umyłem tam podłogę. Gdy wreszcie udało mi się naprawić szkody i napełnić basen, postanowiłem dodać owe olejki o których mówił mężczyzna.
W takim wypadku wyciągnąłem walizkę z owymi substancjami i przyjrzałem się jej.
W środku widniały 3 butelki, pierwsza z nich miała napis ,,sea'', druga z nich miała na sobie napis ,,fruit'', za to trzecia ,,forest'', W tym wypadku, wyciągnąłem 1 buteleczkę i wlałem połowę jej zawartości do zbiornika.
Woda w mgnieniu oka zmieniła swój kolor na jaskrawo błękitny i pachniała prawdziwym oceanem.
Po wykonaniu pracy powróciłem do mojego pracodawcy i powiedziałem o skończonej pracy.
-Jak na dzisiaj już nie ma tutaj pracy, przyjdź jutro coś dla Ciebie znajdę.
Tak więc wyszedłem i przyszedłem kolejnego dnia.

2. Dzień
Ponownie pojawiłem się na pływalni i zapytałem co mam zrobić teraz. Dowiedziałem się, że w przebieralni trzeba umyć podłogi, gdyż klienci, którzy byli tam dwa dni temu, nieźle nabrudzili.
Tak więc poszedłem do pomieszczeni zwanego przebieralnią, nie była ona duża więc robota powinna zlecieć szybko. Biorąc w ręce mop, płyn cytrynowy i wiadro z wodą zacząłem swoją pracę. Trwała ona dosyć długo, gdyż zostawiałem wiele smug, jednak po godzinie udało mi się idealnie wypolerować posadzkę.
W tym wypadku powróciłem do recepcji.
-Udało się, płytki są lśniące i nie ma na nich ani jednej smugi.
-Idealnie, mógłbyś jeszcze Podlać roślinki na korytarzu? Nie ma ich tam wiele.
-Oczywiście!
Dokładnie umyłem wiadro i nabierając do niej chłodnej wody podbiegłem do drzwi od korytarza, za nimi widniał długi, ale nie szeroki biały ,,tunelik'' z trzema oknami. Na jednym z nich stały 3 paprocie, na drugim z nich rósł bujny bluszcz, obrastający prawie całe okno, na ostatnim z nich widniały 2 doniczki z kwitnącymi na czerwono kaktusami. Biorąc pod uwagę, że kaktusy nie potrzebują tyle wody, dałem im tylko po 100 mililitrów wody, paprocie wymagały najwięcej z nich, aż 0,5 l. wody. Bluszcz nie był taki wymagający zaspokoiło go 300 ml. wody.
Po ukończonej pracy, postanowiłem na trochę odpocząć i odebrać swoją wypłatę, możliwe, że przyjdę t jeszcze kiedyś, ale na razie idę na urlop...

Yuki - 2012-03-17 11:03:39

Razem dostaniesz za to 300zł

Kacwol7 - 2012-03-21 06:51:29

Szedłem sobie koło sklepu i zauważyłem fajne ataki TM.
Niestety nie było mnie na nie stać więc szukałem ogłoszeń o pracy.
Przeszukałem cały internet i znalazłem ogłoszenie że szukają pracownika do ,,Pływalni im.Suicune''.
Poszedłem na basen, a jak byłem na basenie szukałem szefa.
Po 3 minutach zauważyłem szefa i się spytałem czy mogę dzisiaj pracować.
Szef spokojnie odpowiedział że mnie przyjmuje, a potem wrzasnął ,,Do roboty!!!''
Przyszedłem przed otwarciem i sprzątałem.
Wyczyściłem podłogi, zmieniłem filtr w basenie, wyniosłem śmieci, posprzątałem toalety i wymieniłem wodę
w basenie.
Gdy się zaczynało otwarcie to podawałem wszystkim klucze do szafek.
Po godzinie zaczęło mi się nudzić więc się zapytałem szefa czy mogę być ratownikiem.
Szef trochę się bał i musiałem mu pokazać jak pływam i jak umiem pierwszą pomoc.
Pokazałem wszystko szefowi no i się zgodził.
Na początku nic się nie działo więc dawałem sygnał na zjeżdżalni.
Po godzinie wyłączyłem zjeżdżalnie.
Już nie miałem nic do roboty więc szedłem do pokemonów, ale później usłyszałem od maluchów że ktoś się topi.
Były same małe dzieci z rękawkami więc nikt nie mógł mu udzielić pomocy.
Szybko pobiegłem do basenu i skoczyłem do wody.
Gdy już wyciągnąłem go z wody to udzieliłem pierwszej pomocy, a gdy się ocknął to się spytałem czy miał kartę pływacką.
Potem poszedł po swoją kurtkę i mi pokazał.
Spytałem się jak to się stało.
Odpowiedział mi że wstrzymywał oddech i przypadkiem zamiast nabrać powietrza to nabrał wody.
Potem poszedłem do pokemonów, ale nic się ciekawego nie działo.
Gdy zamykali basen to wszystko wysprzątałem i poszedłem do szefa po wynagrodzenie.
Szef mi dał wynagrodzenie i pochwalił mnie za dzisiejszą pracę.
Poszedłem do domu i przeliczyłem pieniądze. Koniec.

Kacwol7 - 2012-03-21 06:55:23

Wszedłem na pływalnie i od razu skierowałem się do "szefa"
-Dzień dobry-Skłoniłem się-Chciałbym podjąć tu pracę
Mężczyzna spojrzał na mnie krytycznym okiem
-Dobrze pływasz?-Zapytał
-Na tyle aby się nie utopić-Odpowiedziałem
-Chciałem żebyś czyścił basen ale jeszcze się utopisz...hmm,pomyślmy-Szef przejechał ręką po brodzie-Wiem,mamy wolne miejsce w szatni,akurat szatniarka zachorowała,wystarczy,że będziesz brał od ludzi rzeczy,odwieszał na odpowiednie miejsca i wydawał numerki,to raczej łatwa robota-Wyjaśnił mężczyzna
-Dobrze,dziękuję-Skłoniłem się i odszedłem w kierunku szatni.
Już po chwili zjawili się pierwsi klienci,praca faktycznie nie była trudna,ludzie dawali mi kurtki,torebki,torby sportowe i buty,a ja musiałem tylko chować je do odpowiednich przegródek i wieszać na haczykach jednocześnie dając im odpowiednie numerki.
Łatwa praca,hę?Nic podobnego,zwłaszcza gdy zaczęły się godziny szczytu,tłum ludzi stał przed kontuarem szatni wpychając mi ubrania,a ja ledwo rozróżniałem kto co mi dał.
Czterokrotnie dałem komuś zły numerek,dwa razy pomieszałem płaszcz jakiegoś gościa ze szpilkami pewnej damy,i pięć razy z rzędu dawałem i zabierałem numerek temu samemu gościowi.
Co chwilę słyszałem
-Hej,to nie moje!
-Daj mi w końcu ten numerek?
-Śpieszę się,dawaj te ciuchy
czy nawet
-Proszę pana,a po ile są czekoladowe O.o
Jak się okazało do tej pracy trzeba mieć stalowe nerwy,gdy tony rzeczy przechodzą Ci przez ręce w jedną i drugą stronę,a ludzie niczym banda szakali rzucają się po numerki lub swoje rzeczy
-SPOKÓJ!-Wrzasnąłem w końcu,nie wytrzymując napięcia.
Wszyscy zatrzymali się w pół ruchu i zamilkli
-Łał-Mruknąłem zaskoczony-Proszę ustawić się w kolejce,jeden za drugim i po kolei oddawać ubrania lub numerki.
Wyszło na to,że nie był to zły pomysł,gdy kliencie szatni poruszali się w kolejce łatwiej mi było segregować konkretne ubrania i wydawać numerki,a co lepsze ani razu już się nie pomylił,natomiast dziecko które chciało czekoladowe lody odesłałem piętro wyżej do sklepiku,wygląda na to,że czasem wystarczy trochę ogarnąć chaos i od razu wszystko idzie łatwiej.
Wreszcie odetchnąłem gdy przyszedł wieczór,a ja mogłem odpocząć,szatnia od kilku minut była pusta więc mogłem usiąść i poczytać trochę ulubioną książkę,nagle zauważyłem,że w moim kierunku zmierza szef z groźną miną,pewnie chciał sprawdzić jak sobie radzę w nowej pracy.Zerwałem się z miejsca gotów na złajanie za złą pracę lub za coś gorszego
-No nieźle-Stwierdził patrząc na opustoszałą szatnię-Dobra,nadajesz się do tej roboty,a to twoja zapłata za dzisiejszy dzień,tylko nie wydaj na głupoty-Oznajmił wręczając mi pieniądze i wychodząc z budynku pływalni

Kacwol7 - 2012-04-06 20:56:40

Szukałem pracy aby zarobić pieniądze.Było wiele ofert ale nie były aż tak ciekawe.Zauważyłem na samym końcu taki dział:
                                                                                      UWAGA!!!
                                                    Poszukujemy pracowników w pływalni imienia Suicune
                                                 na stanowisko ratownika,sprzątacza i nauczyciela pływania.
                                                           Wypłaty dajemy od ręki.Płacimy za godzinę.
Wybrałem się do pływalni na stanowisko ratownika.Wszedłem przez ogromne drzwi i podszedłem do recepcji.
-Dzień dobry.Przyszedłem tu w sprawie pracy na stanowisko ratownika.Mogę rozmawiać z szefem?
-Proszę chwilę poczekać zaraz umówię pana z szefem.
Usiadłem na krześle i poczekałem na przyjście szefa.Minęło 10 minut od przyjścia pana Akataksu.Kazał mi przebrać się i iść na stanowisko nr.7.Od razu podszedłem do wyznaczonego miejsca i zacząłem pracować.Było spokojnie.Wskazywałem dzieciom i osobom dorosłym gdzie mogą pływać a gdzie nie.Dwoje dzieci pływało na basenie dla dorosłych i omal co się nie utopiło.Natychmiast popłynąłem im na pomoc.Nic im się nie na szczęście nie stało.Minęła ósma godzina mojej pracy i przyszedłem do szefa po wypłatę.

xEwAx - 2012-04-14 19:20:07

Pewnego dnia weszłam do pływalni. Chciałam podjąć pracę. Dzień był piękny. Weszłam do pływalni z nadzieją, że zatrudnią mnie tam . Podeszłam do właściciela.
- Witam nazywam się Lisa i chciałabym dostać pracę. Liczę, że mogę ją tu dostać  .-uśmiechnęłam się z nadzieją, że mnie przyjmą.
Właściciel zgodził się ale będę pracować jako sprzątaczka. Pomyślałam ,,Lepszy rydz niż nic" i zaczęłam od zaraz. Najpierw poszłam wynieść śmieci. Potem zabrałam się  za wycieranie podłogi.

Gdy wszyscy już wyszli ponownie wytarłam podłogę.  Po prazy poszłam do domu zmęczona i szczęśliwa.

Chinchou - 2012-04-14 19:52:45

Szłam sobie intensywnie rozmyślając, ponieważ jak każdej młodej trenerce brakowało mi pieniędzy. Wtem zauważyłam ogłoszenie na szybie sklepowej:
"Pływalnia im. Suicune szuka osób do pracy sprzątaczki." Pod spodem podany był adres oraz ilość wynagrodzenia. "Przydałyby mi się te pieniądze..." - pomyślałam i pobiegłam pod podany adres.
Kiedy znalazłam się tam zagadałam recepcjonistę w sprawie ogłoszenia, a ona od razu wiedziała o co chodzi.
Zaprowadziła mnie, więc do szefa, którym był wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z wąsem.
- Jeżeli chcesz dostać porządne wynagrodzenie to musisz wykonać wszystkie zadania z listy. - rzekł basowym, poważnym głosem, a potem wręczył mi mały skrawek papieru, na którym napisane było:
1. Wypróżnij kosze znajdujące się na basenie.
2. Napełnij automat przy wejściu. (pomoże ci w tym recepcjonistka)
3. Wyczyść umywalki znajdujące się w toaletach i napełnij pojemniki z mydłem.
4. Umyj okna.
5. Posprzątaj magazyn.
- Masz czas do 20:00. Magazyn znajduje się na końcu korytarza tam znajdziesz wszystko. Jak skończysz wcześniej to zgłoś się do Marzen.... znaczy do recepcjonistki.  - dodał i odszedł mamrocząc jeszcze pod nosem coś w stylu "Bierz się do roboty".
Nie wiele myśląc poszłam do magazynu i z zamiarem wzięcia czarnych worków na śmieci. Wtedy popatrzyłam na to pomieszczenie. Wszędzie był bałagan, poprzewracane przedmioty oraz resztki jedzenia. Wyglądało to tak, jakby przyszła tu grupa rozwydrzonej młodzieży z ADHD i urządziła biwak, zakończony demolką. Pokój już był mały, ale w takim stanie to wszystko wręcz przytłaczało.
- Czeka mnie jeszcze duuużo pracy... - powiedziałam sama do siebie wyciągając z półki czarne worki na śmieci.

Wyciąganie śmieci z kubłów nie było zbyt ciężką pracą, więc szybko opróżniłam już wszystkie, nie mając większych problemów. Zapytałam się tylko jakiegoś ratownika gdzie wyrzucić te odpadki. On popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili pokazał na duży, zielony kontener przy płocie i powiedział, aby je tam wyrzucić. Zrobiłam tak jak powiedział, zabierając się już do kolejnego punku.

Poszłam po pudła ze słodyczami, napojami itp. do nieuporządkowanego magazynu. Istotnie, tak jak było napisane na kartce przy wejściu na basen stał automat z, obecnie, nie wieloma produktami.
Przekrzywiłam głowę, bo kompletnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać, ale przypomniałam sobie, że mam poprosić o pomoc kobietę za ladą. Ta po usłyszeniu prośby podała mi, bez większych pytań kluczyk do maszyny, zaznaczając, że mam nie ruszać ani pieniędzy, ani pozostałych rzeczy i wytłumaczyła co zrobić. Okazało to się to wcale nie takie trudne. Po rozkręceniu urządzenia zobaczyłam z jednej strony schowek z pieniędzmi (niestety zamknięty na dodatkowy kluczyk, którego nie miałam), a z drugiej
miejsce, w którym miałam umiejscowić żywność. Po kolei lekko niezdarnie wykładałam ją z pudeł, a potem umiejscowiłam w automacie. Musiałam się tylko parę razy spytać gdzie włożyć niektóre batoniki i colę, bo nie został w tamtym miejscu ani jeden produkt. Kiedy zakończyłam pracę zamknęłam metalowe drzwi i udałam się po detergenty oraz mydło, a potem do toalet.

Zaczęłam od mniej przyjemnej części, czyli czyszczeniu umywalek. Zmęczyłam się, ale w głębi ducha czułam radość, że nie dezynfekuje toalet. Zdyszana wyjęłam pachnące, różowe mydło i ostrożnie zaczęłam wlewać je do pojemników. Oczywiście nie sprawiło mi to problemów tylko czasami rozlałam trochę na podłogę.
Po zrobieniu i tego popatrzyłam na zegarek. Była już 18:00, a ja jeszcze musiałam umyć okna i posprzątać magazyn. Wytarłam, więc czoło i pobiegłam wykonywać tą pierwszą czynność.

Robiłam to dosłownie biegiem. Działam jak maszyna: psiknięcie, wytarcie, psiknięcie, wytarcie.
Ludzie czasami się na mnie dziwnie patrzyli, ale to mi średnio przeszkadzało. Wiedziałam, że muszę koniecznie zrobić to wszystko, aby zdobyć potrzebne mi pieniądze.
Zziajana popatrzyłam na zegarek. 19:00....

Ostatni punkt był dosłownie horrorem! Sprzątanie wszystkiego co jest możliwe, układanie na półkach czego się da, nieprzytomne zamiatanie pod półki i coś co mnie absolutnie obrzydziło - zgniłe resztki jedzenia.
Kiedy dotarłam do jakiegoś kawałka pizzy krzyknęłam. Przy nim kręciła się dzika Rattata!
Przeraziłam się i zamarłam, ale na szczęście uciekła od razu. Wtedy pomyślałam sobie - "Nigdy więcej nie przyjdę tutaj pływać, NIGDY!!!". Posprzątać wszystko, udało mi się dosłownie w ostatnią sekundę.
Kiedy miałam wychodzić klamka sama ugięła się, a do środa wyszedł szef pływalni i rzekł:
- Fiu, fiu dawno nie widziałem, aby tu było tak czysto.... - faktycznie wszędzie było uporządkowanie, pachnąco, innym słowy czysto. Do tego pokój zdawał się powiększyć swoją powierzchnię. Facet popatrzył w górę, a po chwili dodał - No, więc patrzyłem na kosze, okna, automat oraz toalety... wszystko wygląda ok. Oto twoja zapłata - wyciągną pieniądze i dał mi je do ręki. Wymamrotałam coś jeszcze na kształt " Do widzenia, dziękuję." i poszłam zmęczona, ale szczęśliwa do domu.

99dawid999 - 2012-04-14 22:27:56

Gdy szedłem do pracy zauważyłem szefa który zaproponował mi prace i powiedziałem
-Dzień dobry
-Witaj Chilikis zjawiłeś w samą porę
-To od czego mam zacząć?
-najpierw umyj okna,wynieś śmieci a na końcu napełnij basen
-Dobrze
Nie tracąc czasu poszedłem do składzika i wyjąłem płyn do mycia szyb,i świeże worki na śmieci.
Po przygotowaniu wszystkiego zabrałem się do roboty miałem 3godziny przed otwarciem basenu,
więc musiałem szybko umyć okna zajęło mi to około 1,5 godziny,po umyciu okien wyniosłem
śmieci do kontenera koło budynku i założyłem nowe worki na śmieci,na koniec zacząłem nalewać
wodę do basenu wtedy podszedł do mnie szef i powiedział
-Możesz już iść do domu,ja wszystkiego dopilnuje
-Dobrze
-Aha prawie bym zapomniał oto twoja wypłata
-Dziękuje i do widzenia

Minoru - 2012-04-18 22:43:29

Piękny środowy ranek aż chce się iść na pływalne. Hmmm.... a jak by połączyć przyjemne z pożytecznym? Czyli iść na pływalnie i zarobić pieniądze. Na ten pomysł wpadł Minoru, już od wschodzie słońca Minoru był gotowy by pełnić funkcję ratownika w pobliskiej pływalni. O 5.50 młody trener był już na miejscu i czekał tylko na otwarcie.
6.00 Cała masa pokemonów z trenerami zaczęła tłoczyć się przy wejściu a następnie zaczęła kierować się do szatni
6.30 Prawie wszyscy byli już na w wodzie. Na początku wszystko wyglądało dość chaotycznie pokemony siedziały w basenie dla ludzi i trzeba było je poprzenosić, podobnie ludzie siedzieli w brodziku dla zwierzątek.
8.00 Otwarto zjeżdżalnie, zaczął się okres ochrzaniania ludzi i pokemonów za nie czytanie regulaminu. Ile można powtarzać 1) Pojedynczo 2) Nogami na dół 3) Nie robić żadnych akrobacji 4) Nie używać żadnych ataków.
11.30 Ufff... zjeżdżalnia już zamknięta teraz tylko pikować żeby nikt się nie utopił
12.45 No i wykrakałem aż dziwne żeby magikarp nie umiał pływać ale cóż jeszcze lepiej było o
14.25 Pokemony zaczęły walkę w basenie 30 pokemonów na raz!!! uspokajanie ich trwało 2 godziny większość trafiła do pobliskiej przychodni siostry Joy
16.30 Większość osób opuściło już pływalnie ale brodzik nie nadaje się już do użytku chociażby przez najbliższy tydzień. Wszystkie płytki zostały pozbijane a woda była zatruta przez pokemony wodno-trujące
18.00 W końcu koniec czas na wypłatę to był trudny dzień.

CornJis - 2012-04-20 22:53:36

Podszedłem do okienka po czym włożyłem strój sprzątaczki i razem z budewem wysprzątaliśmy cały basen.
Następnie wodną zjeżdżalnie i brodziki. Po ciężkiej pracy postanowiliśmy z budewem odpocząć. Lecz po 5min
jakieś dziecko zwymiotowało do basenu. Trzeba było spuścić wodę i posprzątać cały basen jeszcze raz. Po 5 godzinnej charówie Wreszcie z budewem skończyliśmy ciężką prace sciągneliśmy brudne stroje i wróciłiśmy do domu.

Kacwol7 - 2012-04-25 09:59:00

Czas zacząć pracę w pływalni. Przychodzę na besen. Od samego wejściu czuję już specyficzny zapach chloru. Nie przepadam za nim, ponieważ podobno mam uczulenie na chlor. Jednak kto to wie. Czytałem, że człowiek nie znam ponad 80% rzeczy na które jest uczulony.  Tak więc postanowiłem się tym nie przejmować i iść dalej. Przeszedłem przez dziwną bramkę, która skojarzyła mi się z taką przez którą przechodzi się na lotnisku. Dalej poszedłem do kasy. Powiedziałem, że nie mam zamiaru pływać tylko chcę tu zarobić. Pracownica nie chciała mi uwieżyć i dopiero po 10min naszej kłótni wpadła na genialny pomysł, by przekierować mnie do właściciela >.< Byłem bardzo zaskoczony, że ta kobieta nie była blondynką . W niewielkim białym domku znajdował się gabinet dyrektora. Porozmawiałem z nim jak mężczyzna z mężczyzną i doszliśmy do porozumienia. Pan Wauter polecił mi najpierw pozmywać w holu, następnie wyczyścić toalety, a na koniec zajżeć do brodzika w którym kąpią się małe dzieciaki i szczeniaki Pokemon. Zgoda! Zmywanie nie zajęło mi długo. Kilka ruchów mopem i podłoga, aż się błyszczała. Dodatkowo wytarłem z kurzu stojące na pułkach puchary. Potem zadanie numer dwa, czyli wyczyszczenie toalet. Fee :-( Nie za bardzo mi się chciało, ale jakoś poszło). Do każdego kibelka wlałem trochę płynu, który ma podobno usunąć zanieczyszczenia i dodatkowo zlikwidować tworzący się na ściankach kamień. Może pomoże. Ostatnie i najciekawsze zajęcie zostawiłem na koniec. Wybrałem się do brodzika. Znajdowało się tam 3 chłopców, 5 dziewczynek i trzy Pokemony dzieciaki (Pichu i dwa Cubchoo). Wszyscy bawili się grzecznie i prawidłowo, więc posiedziałem u nich niecałe 5 minut i wróciłem do gabinetu dyrektora.

Kacwol7 - 2012-04-25 10:06:35

Przychodzę do pływalni w środę i pytam się szefa:
-Dzień dobry.Czy jest może jakaś praca dla mnie?
-Tak,skieruj się do sprzątaczek a one powiedzą co dalej.
Poszedłem do magazynku gdzie stoją sprzątaczki.
-Więc co mam robić? - Zapytałem jednej ze sprzątaczek.
-Umyj podłogi w przebieralniach , opróżnij kosze na śmieci i rozwieś mokre ręczniki. Jak skończysz to przyjdź tu. Na pewno coś się znajdzie. - Odpowiedziała.
Skierowałem się w kierunku przebieralni dziewczyn. Pomyślałem , że może są jakieś plusy tej pracy ^^. Niby to dziewczyny ,ale w tej przebieralni był straszny syf. Prócz mycia podłóg , pościerałem lustra. Dziewczyny dziwnie na mnie patrzyły. Nie dziwie się. Sprzątacz w przebieralni damskiej. Gdy już skończyłem skierowałem się ku przebieralni mężczyzn.
Na moje szczęście nie było tak brudno jak myślałem. Podłogi były nieco mokre i tyle. Tutaj również zabrałem się za lustra. Z nimi było gorzej , bo miały pełno plam od jedzenia. Skończyłem sprzątać przebieralnie więc czas na kosze. Tych było niewiele , ale za to były pełne. Odwiedziłem basen i brodzik dla dzieci. Następnie skierowałem się do recepcji. Tam dostałem kosz z ręcznikami do rozwieszenia. Gdy znalazłem się w pralni zauważyłem pełno ubrań do wyprania. Zgadłem , że będę musiał to zrobić. Tak więc szybko rozwiesiłem pranie i zabrałem się do segregowania brudów. Bałem się , że coś zabarwię , ale gdy pranie zostało skończone wszystko było w porządku z ręcznikami. Tak więc je też rozwiesiłem. Wróciłem do sprzątaczki:
-Zrobiłem już wszystko.- powiedziałem dumny.
-Mam dla ciebie jeszcze pranie.
-To również zrobiłem
-Okej . Nic więcej nie musisz zrobić , dziękuje za pomoc .
Odszedłem i czekałem na wypłatę.

CornJis - 2012-04-25 10:11:27

Gdy dostałem pracę tu, nie zwlekałem ani chwili. Od razu jako ratownik poszedłem pracować. Niestety nikt nie przychodził, co stanowczo obniżało moją pensje. Po 3 godzinach czekania zorientowałem się że na kartce był że dziś jest nie czynne. Lecz to był kartka z wczoraj. Musiałem ją ściągnąć. Dopiero wtedy na basenie powoli zaczęły pojawiać się osoby. Lecz i tak jako ratownik nic więcej tego dnia nie zrobiłem. To był wyjątkowo nudny dzień. Ale cóż tu powiedzieć. Nic nie mogłem zrobić.

Anastazja - 2012-04-25 10:26:30

Nastał piękny, słoneczny poranek. Ulice miasta zatłoczone były turystami i trenerami. Anastazja postanowiła podjąć pracę na Pływalni im. Suicune.
- Dzień dobry. - Rzekła uprzejmie do przystojnego ratownika. - Czy nie znalazło by się dla mnie jakieś zajęcie?
- W chwili obecnej nie ma wolnych stanowisk. No może jedno.
Zgodziła się bez zastanowienia. Ratownik o imieniu Bob zawołał miło wyglądającą sprzątaczkę i kazał by wręczyła jej ,,narzędzia pracy,,. Kobieta chwyciła za mop i ofiarowała go teatralnym gestem Anastazji mówiąc:
- Możesz zaczynać.
Nie chcąc się kłócić dziewczyna zaczęła zmywać podłogi. Najpierw w miejscach służbowych, potem wokół basenów, a na koniec na korytarzach i toaletach. Wybiła dopiero czternasta, więc Anastazja postanowiła spytać się czy nie może zrobić czegoś jeszcze. Bob zaś spytał się czy dobrze pływa. Odparła, że TAK.
- A więc może zastąpisz mnie do szesnastej? - Spytał uprzejmie.
- Dobrze.
A więc przez kolejne dwie godziny trenerka siedziała na wygodnym krzesełku z napisem ,,ratownik,, i patrzyła na pływających ludzi, a czasami pokemony. Wreszcie wybiła godzina szesnasta. Ludzie powoli zaczęli opuszczać pływalnie. czysta podłoga, znów pokryła się kałużami i brudem. Anastazja chwyciła za mopa i znów przeszła tą samą drogę czyszcząc podłogę. Niebo lekko pociemniało, a na pływalni został tylko Bob i Anastazja. Nagle ten rzekł:
- Jeśli chcesz trochę zarobić możesz umyć szyby, oraz pozamiatać.
Młoda dziewczyna zgodziła się, wiedząc, że potrzebuje pieniędzy.
Gdy okna zostały wyczyszczone, a podłogi pozamiatane wybiła godzina dwudziesta. Ratownik pogratulował Anastazji dobrze wykonanej pracy i podał kurtkę z wieszaka. Razem wyszli z pływalni i rozeszli się każdy w inną stronę.

Minoru - 2012-04-25 17:36:46

Kolejny męczący dzień przed Minoru, wstał o 6.30, zjadł obfite śniadanie, ubrał się i udał do pobliskiej pływalni. Dzień był na prawdę piękny sprzyjał pływaniu. Ptaki ćwierkały, pieski szczekały, kotki mruczały a pokemony walczyły. Trener w duszy chciał iść powalczyć z Liolą ale potrzebował pieniądze na wystrzałowy, nowy TM. Minoru nie miał wyjścia musiał iść pilnować te nie usłuchane pokemony. Zameldowanie się u szefa i można zacząć robotę. Pierwsze minuty były szokujące, przed wejściem stało około 150 pokemonów z trenerami. Dzień szczytów pomyślał na duchu i usiadł na stołeczku.
Otwarcie, cała masa poków rzuciła się do wody i cały teren był zalany przez wodę. Kolejne minuty też nie były pocieszające pokemony zaczęły jak zwykle robić zawody kto lepiej pływa. Dziesięć pokemonów trzeba było ratować bo by się utopiło. Po godzinnej reanimacji można było pilnować dalej. Minoru zmęczony akcją nie mógł odsapnąć, po około 30 minutach kolejne poki zaczęły rywalizować teraz kto zna lepszy atak wodny. Za cel posłużyły im trybuny, wszystkie siedziska były połamana a pokemony zostały opuściły pływalnię. To uspokoiło na półtorej godziny sytuację. Zbliżał się czas obiadu na więc pływalnia opustoszała, odkrywając szokujące znalezisko na dnie. Tym znaleziskiem było poke jako jak później się okazało należało do piplupa. Zanim sytuacja się wyjaśniła była już 13.00. Na kolejny skandal nie trzeba było długo czekać, pokemony znowu zaczęły walczyć tym razem między sobą. Kilkanaście pokemonów było nieprzytomnych. Do godziny 15.00 był względny spokój, o tej godzinie jakiś pokemon zsikał się do dużego basenu wodę trzeba było wypuścić i od nowa napuścić. Zanim wszystko dobiegło końca była 17.00 jeszcze trzy godziny i koniec, tylko to trzymało Minoru na pływalni. Na szczęście ten czas szybko minął a szczęśliwy trener z uśmiechem udał się do szefa po wypłatę.

Alice - 2012-04-26 20:59:13

Dzień pierwszy

No i pierwszy dzień w nowej pracy. Dziewczyna była pełna optymizmu. Gdy weszła do budynku zobaczyła recepcje. Z uśmiechem na twarzy podeszła do młodej kobiety która zajmowała się wcześniej wspomnianego miejsca. Położyła torbę na blacie i spojrzała na recepcjonistkę. Recepcjonistka natomiast podniosła głowę z nad monitora i spojrzała na blondynkę. Wcześniej wcześniej wspomniane osoby dość dobrze się znały. Ich mamy są koleżankami, a więc one dość często się spotykały.
- O cześć Alice. Co tam u ciebie słychać dawno się nie widzieliśmy.
- Cześć, a dobrze. Wiesz może czym mam się najpierw zająć.
- Zająć? To znaczy że ty tu pracujesz?
- No tak. Wczoraj rozmawiałam z kierownikiem.
- Wiesz nic nie wiedziałam. Miałam wczoraj wolny dzień. A co do twojego pierwszego zajęcia to...
Recepcjonistka o imieniu Sally wyciągnęła z pułki segregator, który był dość gruby.
-...masz tutaj segregator. W nim są zapisane wszystkie zajęcia pracowników. Wiesz musi to być zaksięgowane i takie tam. Na pierwszej stronie masz listę na które są pierwsza zajęcia nowych pracowników.
Blond włosa dziewczyna wzięła segregator i zaczęła przejeżdżać palcem po liści. Po 2 sek. znalazła. Była na drugim miejscu bo jej imię i nazwisko zaczynają się na A.
- I co masz?
- Tak...hmm...moje pierwsze zajęcie to sprzątanie biur.
- Wszystkich?!
- Tak...a co?
- No to będziesz miała trochę do sprzątania dobrze że teraz przyszłaś(była 18:30). Zaraz wszyscy kończą pracę i ja także. Zostajesz tylko ty i ci co myją baseny i podłogi itp.
- No to dobrze myślałam że się spóźniłam.
Po 10 min. rozmawiania z koleżanką, Alice zauważyła że ci co pracują w biurach i monitoringach wychodzą. Po chwili dziewczyna zauważyła że i Sally szykuje się wyjścia. Gdy się wyszykowała podeszła do dziewczyny i ucałowała ją w policzek.
- No dobrze kochana, to ja będę lecieć. Powodzenia w pierwszym dniu pracy.
- Dzięki przyda się.
Po pożegnaniu się z dziewczyną, blondynka wzięła torbę i poszła się po akcesoria do sprzątania. Po kilku minutach była wyszykowana. Postanowiła więc zacząć od największego pomieszczenia...biura dyrektora. Ruszyła więc w jego kierunku. Kilka minut później była pod drzwiami. Wzięła głęboki wdech i weszła. O dziwo było dość czysto. Ucieszył ją ten fakt.
- No to widać że nasz drogi szef dba o czystość. Przynajmniej nie będę miała tyle roboty.
Na biurku było kilka nieuporządkowanych dokumentów, kubek po kawie. Najpierw wzięła na wózek brudny kubek. Potem uporządkowała dokumenty. Gdy je wszystkie ułożyła na trzy kubki zrobiło ich się dość dużo. Po wykonanych czynnościach spojrzała na biurko, by sprawdzić czy jest czysto. Po chwil zabrała się za ścieranie i zamiatanie podłogi. Po 15 min Alice była już w drugim biurze, a po 2 godzinach była już po pracy. Cieszyła się z tego powodu, ponieważ była bardzo zmęczona. Gdy pomyła brudne kubki i poukładała je w szawkach. Ubrała się w płaszcz i wyszła z pływalni zamykając drzwi.

Anastazja - 2012-05-02 10:38:56

Dzień 2

Pracę zaczęłam z samego rana. Najpierw napełniłam pusty basen. Po zrobieniu tego, a długo to trwało więc zostało mało czasu, wzięłam za mop i zaczęłam czyścić podłogi, najpierw od wejścia, później szatnie, a na koniec  sama pływalnia. Kafelki lśniły jak nigdy dotąd. Klienci zaczęli się schodzić, a ratownika nadal nie było. Nagle dostałam telefon, że nie będzie go przez kolejne dwie godziny i czy mogę go zastąpić w zamian za część jego wypłaty. Zgodziłam się. Usiadłam na wieży ratowniczej i czuje przypatrywałam się pływającym ludziom. Nagle jedna młodsza kobieta zaczęła energicznie machać rękami i się krztusić. Wskoczyłam do wody, chwyciłam ją jak mocno się dało, a następnie wyciągnęłam na brzeg. Nie znałam techniki pierwszej pomocy, ale na szczęście w tym samym czasie zjawił się ratownik. Po tym wydarzeniu nie wydarzyło się nic ciekawego. Opróżniłam kosze na śmieci, przeczyściłam blat w kasie i pozamiatałam. Pod koniec dnia jeszcze raz umyłam podłogi równie dokładnie jak ostatnio. Drugi dzień pracy dobiegł końca.

Minoru - 2012-05-02 22:01:40

Zniszczenia dzień kolejny pomyślał Minoru wstając z łóżka. Dodając pod nosem coś co brzmiało, jak "Znowu jakiś dureń zepsuje mi dzień". Z tą myślą szedł w stronę pływalni. Nie minęło piętnaście minut jak na horyzoncie było już widać budynek. Trener wszedł tam, przebrał się pewne w obcisłe, seksowne slipki i usiadł na miejscu z napisem ratownik. Do otwarcia zostało dziesięć minut, zleciały on raz, dwa. Pokemony wleciały na basen wraz z trenerami. Całą sala huczała od krzyków, przez myśl Minoru przechodziła jedna myśl- przeżyć te kilkanaście godzin i odebrać wypłatę. Pierwsze trzydzieści minut minęło bez większych problemów. Niestety po nich krabby wspiął się na zjeżdżalnię i zaklinował się w niej. Dziesięć osób przez godzinę wyjmowało pokemona z plastikowego pół walca, wszyscy ledwo wyrabiali ale wyjęli go.  Po dziesięciu minutach krabby znowu chciał iść na zjeżdżalnie, na szczęście w porę go zatrzymaliśmy. Do kolejnej interwencji nie trzeba było długo czekać ponieważ do basenu trafił nie wiadomo jak fioletowa substancja. Zanim zbadaliśmy co to jest upłynęło trzydzieści minut, okazało się, że to głupi żart a ta substancja to po prostu jagodowy soczek. Zaczęliśmy więc szukać sprawcy, po godzinie znaleźliśmy i wyprosiliśmy go z pływalni. Okres popołudniowy minął pod znakiem wielkiej bitwy na ataki, i tym razem wszystkie siedzenia i kafelki zastały zniszczone. Trener pomyślał sobie- to już trzeci raz, kiedy im to się znudzi. Nie zapowiadało się, żeby im się to znudziło gdyż na twarzach poków jaśniały uśmiechy. Sprawców tego wyczynu wyrzucono z pływalni a zabawa tam dalej biegło. Kolejne godziny były spokojne, prawie- kilka pokemonów źle zjeżdżało po zjeżdżalni i ponabijały sobie siniaki- może to ich nauczy zjeżdżania pomyślał Minoru i pilnował dalej tej zgrai, nieokiełznanych pokemonów. Słońce zaczęło chylić się ku upadkowi gdy jakiś pokemon zaczął przechwalać się swoimi atakami wodnymi. Po chwili dołączyły się do tego inne poki i trzeba było je uspokajać. Ostatnia godzina była już czystą przyjemnością gdyż prawie żądnego pokemona nie było więc można było odpoczywa. Pływalnia zamknięta a Minoru ruszył po zasłużoną wypłatę.

Mugetsu - 2012-05-12 21:57:21

Idąc ulicą dostrzegłem na szybie drzwi wejściowych kartkę " Zatrudnię - więcej info u ratownika". Zerkając do portfela zauważyłem że nie zostało mi wiele oszczędności, więc zaryzykowałem i wszedłem. W kasie zapytałem gdzie znajdę ratownika. Skierowany na pływalnię odnalazłem tam ów osobę i zapytałem o ofertę pracy.
   Ten powiedział że zaczynam jutro.


                   I - Dzień Pierwszy - I
   
   Wstałem wcześnie rano zebrałem się do kupy i ruszyłem do pracy. Po podejściu do ratownika ten natychmiast powiedział co mam zrobić.
- Dziś musisz wysprzątać basen sportowy. Wiem, że jest on ogromny i ciężko ci będzie lecz wieczorem są zawody Buizelów w pływaniu na dystans, więc płytki muszą być krystalicznie czyste. W kantorku znajdziesz wszystko co będzie Ci potrzebne, więc idź i spraw aby można było się tam przejrzeć.
   Więc poszedłem zabrałem  narzędzia niezbędne do pracy (szmatki, szczotki, płyny i wiadra) , a następnie poszedłem w stronę basenu i rozpocząłem wykonywać zlecone zadanie.
  Praca nie należała do najlżejszych i po pierwszych 30 minutach szorowania. Pastowania i polerowania płytek oraz ciągłego biegania po świeżą wodę gdy ta już zmętniała i mycia szmatek aby były świeże, poczułem wielkie zmęczenie. Gdy spojrzałem ile przerobiłem zauważyłem, że wyczyściłem dopiero 3 metry kwadratowe. Pomyślałem wtedy ile czasu nie myto tych płytek, ponieważ pomiędzy nimi gdzie powinna znajdować się biała fuga było pełno małych, zielonych glonów, które mocno przylegały do podłoża. Po 10 godzinach ciężkiej i mozolnej pracy kończyłem czyścić pozycje startowe. Wtedy przyszedł ratownik i powiedział.
- Świetna robota, może nie są one tak czyste jak się spodziewałem, ale ujdzie. Na koniec weź jeszcze mopa i przeleć się wokół basenu i jesteś wolny.
Tak jak powiedział, tak też zrobiłem do wiadra wlałem wody i płynu i przemyłem płytki wokół basenu zajęło mi to kolejną godzinę, lecz czułem dumę z wykonanej pracy.

        II – Dzień Drugi – II
   Jak wcześniej wstałem rano dalej czując ból w rękach po ciężkiej harówie i wiedziałem, że to nie będzie łatwy dzień.
Tym razem zlecono mi równie nie przyjemną pracę, ponieważ miałem za zadanie wyczyścić szatnie, wymyć kafelki  pod prysznicami, wyszorować ubikacje, a na koniec zamieść piasek przed wejściem głównym. Jak poprzednio zabrałem cały potrzebny sprzęt z zaplecza i zacząłem od wyczyszczenia szatni. Otwierając szafki spotkałem kilka kłębów kurzu, stare ubrania i stroje kąpielowe i jeden portfel. Odłożyłem wszystko na bok by móc dokładnie wyczyścić szafki, następnie zamiotłem pod ławeczkami i zmyłem podłogi. Rzeczy, które znalazłem odniosłem do punktu rzeczy znalezionych.
  Następne co mnie czekało to mycie kafelek pod prysznicami, Więc chwyciłem największą szczotkę, wymoczyłem ją w płynie i zacząłem szorować. Zajęło mi to trochę czasu zwłaszcza podłogi które były najbrudniejsze. Zostało mi już tylko wymyć ubikacje i zamieść wejście główne.
Ubikacje było najciężej umyć z powodu napisów na kabinach, lecz znalazłem doskonały środek, który to wszystko wyczyścił. No i na koniec najlżejsza robota, czyli zamiatanie. Przyszło mi to dość łatwo i szybko bez żadnych problemów, tylko czasami musiałem zeskrobać jakąś gumę do żucia z podloża.

III-Dzień Trzeci-III / IV-Dzień czwarty-IV
W dniu trzecim zlecono mi stanowisko ratownika,